GALERIA ZDJĘĆ AUTOSANA H9-35 #188 Z MIELCA
MIELEC MIASTO BEZ KOMPLEKSÓW, KTÓRE WIE JAK WYKORZYSTAĆ SWOJE MOCNE STRONY.
9 maja wracając z urlopu zawitałem po raz pierwszy do Mielca. Miasto od zawsze wydawało mi się ciekawe ze względu na tabor autobusowy. Upatrzyłem sobie w nim jednego Autosana H9-35 i głównie z tego powodu od wielu lat chciałem tam zawitać. Nigdy nie było ku temu specjalnej okazji aż w końcu się jednak nadarzyła. Wiedząc, że będę przejeżdżać przez Mielec skontaktowałem się z sekretariatem MKS Mielec, a na mojego maila odpisała osobiście Pani prezes Ewa Garncarz. Dostałem zaproszenie do odwiedzenia bazy.
Mielec jako miasto nawet mnie zaskoczyło na plus. Spodziewałem się bardziej betonowej miejscowoci w stylu Stalowej Woli. Tymczasem podobał mi się rynek orz kilka uliczek z kamieniczkami. Rejon dworca PKS wydaje się wielkomiejski. Miasto ma ładnie zaprojektowane osiedla z wieżowcami. Najfajniejszym widokiem było to kiedy pomiędzy blokami z wielkiej płyty pojawiały się czasami małe drewniane domki ze spadzistym dachem, swoiści świadkowie przeszłości. Miasto czyste i przytulne. Poniżej jego galeria.
GALERIA ZDJĘĆ MIELCA
Moim zdaniem w Mielcu największymi zabytkami są jednak Autosany. To ostatnie miasto w Polsce gdzie można spotkać takie zabytki techniki w tak dobrym stanie wizualnym. Zobaczenie takich wozów na mieleckich ulicach wywołuje wspomnienia.
Baza MKS jest specyficznie położona, bowiem wjazd do niej znajduje się jakby w kompleksie stacji paliw i pobliskiego McDonalda. Jest mała, jedna z najmniejszych jakie zwiedziłem w życiu ale jednocześnie najbardziej zadbana ze wszystkich jakie kiedykolwiek widziałem. Ogromny plus za to, że mając to co jest potrafi się tam utrzymywać wszystko w nienagannym porządku oraz sprawić, że wszystko wygląda schludnie, jak w tego typu przedsiębiorstwach zachodniej Europy. Zawsze kibicuję miastom które niby nie mają zabytków, a potrafią zaskoczyć bardziej niż miejscowości opisywane w reklamach i pełne historycznych budowli. Podobnie jest z MKS Mielec. Niby małe, niby z taborem w różnym wieku, niby ciasne i skromne ale… niejedno miasto mogłoby przyjeżdżać do Mielca na nauki.
Podobało mi się że w niewielkiej bazie wszystko działa tak profesjonalnie i jest tak czysto. Od przejścia przez szlaban do wyjścia cały czas towarzyszyli mi pracownicy którzy chętnie opowiadali o MKS oraz autobusach. Zagadywali, pokazywali i odpowiadali na pytania. Nie było tak, że nikt nic nie wiedział, nie było pytań po co robię zdjęcia. Wszystko było na bardzo wysokim poziomie, a ja czułem przede wszystkim dużą kulturę osobistą i szacunek. I myślę że to są oznaki dobrego zarządzania, kultury pracy ale też i cech charakteru poszczególnych osób. Mielec i jego baza zawsze kojarzyć będzie mi się z sympatycznością i właśnie dużym szacunkiem do drugiego człowieka. I nie jest to na pewno odczucie odosobnione, bo zdarzało mi się czytać w internecie opinie gdzie cały czas przewijał się wątek sympatycznej atmosfery na bazie oraz przyjaznego podejścia do ludzi ze strony Pani prezes. Nie trzeba mieć wielkich środków pieniężnych ani bazy z dużą ilością gadżetów by uplasować się na pierwszym miejscu w rankingu baz autobusowych w Polsce. Widząc takie podejście można być pewnym, że w MKS Mielec ma się podobną filozofię w stosunku do pasażera. Mam wrażenie, że w tym zakładzie pamięta się o tym jaka jest jego misja.
To co mnie najbardziej urzekło to fakt, że wszyscy byli pomocni. I prócz pracowników administracyjnych którzy wykazali się cierpliwością i otwartością, również wyróżniali się pracownicy warsztatowi którzy sami z zaciekawieniem podchodzili i dopytywali dzieląc się wspomnieniami o Autosanach. Z własnej inicjatywy otworzono mi klapy bym mógł sfotografować silnik. Wszyscy wypowiadali się o swojej pracy tak, że człowiek dostawał skrzydeł bo widział że doceniają to co robią i są w to zaangażowani. Bardzo podobała mi się też postawa pani od promocji MKS (Moniki Cerafin), która moim zdaniem jest skarbem przedsiębiorstwa i z powodzeniem mogłaby zrobić karierę na tym samym stanowisku w Warszawie w jakiejś korporacji. Bo ma pomysły, wizje i mocne utożsamienie się z MKS.
Drugą rzeczą jaka mnie zaskoczyła był fakt, że mojego ulubionego Autosana postawiono tak bym miał dobre ujęcia. Z dala od ścian i nawet postarano się bym nie robił zdjęć pod słońce. Zadbano nawet o takie szczegóły, że gdy autobus podjeżdżał był sprawdzany przez panie sprzątaczki. Pojazd był świeżo wymyty bo jeszcze ociekał wodą (przez co zdjęcia wyszły rewelacyjnie). Nigdy z taką dbałością o szczegóły nigdzie wcześniej się nie spotkałem.
Wspomniałem już o bazie. Czas skomentować autobusy. Są przeróżne, nowe, stare, malutkie lub wielkogabarytowe. Prawdziwy miszmasz. Ale i tu jest jeden ogromny wyróżnik. Tabor jest bardzo zadbany. Nawet ten najstarszy. Autosany z wyglądu przypominały lata 80-te. I nie dlatego, że stare tylko, że wyglądały jakby miały po zaledwie kilka lat. Zero połatanych siedzisk, wgnieceń czy przeróbek. Tam gdzie ząb czasu coś już nabroił to wszystko było bardzo estetycznie naprawione. Wszystkie listwy fabryczne na swoim miejscu. W kabinach kierowców wzorowy porządek. W Polsce w wielu innych miastach zdarza się, że wciąż jeżdżą stare autobusy, niedobitki. Jednak tam są one po modernizacjach, często pozbawione ozdób i wizualnie widać, że to staruszkowie na 4 kołach. W Mielcu odwrotnie. Autosany wydają się jakby były odnowione i zrobione na autobusy historyczne. To prawdziwa sztuka mieć tak zadbane stare pojazdy. Brawo dla warsztatu za takie podejście do maszyn. Prócz Mielca tylko raz byłem pod podobnym wrażeniem stanu starego taboru i było to w Grudziądzu.
Na koniec kolejna pochwała. Za malowanie zakładowe. Mielec bowiem utrzymał tradycyjne kremowo-czerwone barwy (takie które królowały przed 1989 rokiem). Prawie jako jedyne miasto w Polsce (widziałem to jeszcze tylko w Stalowej Woli i Przemyślu aczkolwiek tam chyba po latach powrócono do tego pomysłu, a Mielec miał to od początku). Miasto które nie boi się historii i stawia na tradycję. Nie poszukuje krzykliwych, oryginalnych barw. Opiera się na tym co od szeregu lat było sprawdzone. Brawo.
Dla mnie jako naukowca była to bardzo owocna wizyta. Udokumentowałem stare pojazdy, dowiedziałem się parę smaczków technicznych, ale też mogłem przypomnieć sobie czasy gdy po moim mieście jeździły takie marki autobusów. Trochę przenosiny w świat wspomnień.
Jestem zauroczony MKS Mielec, przedsiębiorstwem swojskim, skromnym ale z wielkimi wyróżnikami i z bardzo sympatycznymi pracownikami. Ogromna większość innych polskich firm przewozowych mogłaby czyścić mieleckiemu MKS-owi opony.
Mówi się, że o mieście świadczą nie tylko zabytki, czy wielkie wydarzenia. Czasami zdarza się, że lubi się jakieś miejsce ze względu na wspomnienia lub ludzi i postawy jakie przyjmują. Tak jest z Mielcem w moim przypadku. Zwiedzanie zacząłem od bazy MKS. Być może po tak miłym i pouczającym przyjęciu tam, potem miałem takie nastawienie, że samo miasto po prostu mi się podobało. A o mieście przecież stanowią ludzie.
Więcej zdjęć autobusów
KONTAKT
Mielec
Kostaryka
Rafał Cezary Piechociński
|