Barakuda powraca z tournee po Kołobrzegu
Nasz Fort jest jak rafa koralowa. Zamieszkują go dziesiątki kolorowych blaszanych stworzeń. Niektóre koegzystują ze sobą inne staranie wybierają terytorializm. Ta czerwona „barakuda” to produkowany w latach 1960-1971 w Starachowicach Star A25P z kabiną typu N23.
Od innych tego gatunku Starów wyróżnia ją złączony głowotułów. Kabina i paka są jedną całością i nie ma wyodrębnionego przejścia między nimi. Poza tym skrzeczy i wachluje się drzwiami odwrotnie zamykanymi.
Przez wiele miesięcy przebywała na tournée m.in. prężąc się w muzeum wojskowym w Kołobrzegu. Tam zdobyła sławę i fanów, a po skończeniu promocji wróciła na wakacje do domu.
Przy zderzaku ma dwa kolce… niejadowe. Tylko nimi straszy bo wiek już nie ten i bić się nie lubi. Zostało jej samo udawanie groźnej. Posiada wycieraczki jak patyczki oraz „twarz” którą zazdrosne pozostałe koleżanki pożarnicze przezywają stokiem narciarskim.
Niczym rybki na rafie koralowej u wybrzeży Belize, przystosowała się do twardego prawa mechanicznego. Odnalazła się w nowej sytuacji gdzie króluje elektronika i szybkość. Wykształciła sobie dwie grzbietowe naroślą przypominające wyrzutnie katiuszy. Tym sposobem nie jest nękana przez ewentualnych ciężarowych łobuzów. Ma respekt i układy ;-)
Trochę zadziera nosa, bo przebywając w Kołobrzegu uzależniła się od rozdawania autografów. Teraz nie w smak jej, że nagle znalazła się w gronie innych równie dużych indywidualności. Ona wciąż głosi hasło Dody, że królowa jest tylko jedna. ;-)